Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"

Sprawdź

10 Lut
2021

Po 20. kolejce Bundesliga coraz bardziej klarowna

kategoria: Sport
godzina: 11:14
Udostępnij:

10.02.2021 Wolne Miasto Warszawa

Mecze toczone na niemieckich boiskach w ten weekend po raz kolejny pokazały tendencję zbliżającą nas do końcowych (choć na pewno jeszcze nie całkiem ostatecznych) rozstrzygnięć kształtujących układ tabeli.
W przeważającej większości zespoły potwierdziły prezentowany ostatnio poziom jaki aktualnie reprezentują.
Wśród największych rozczarowań, aczkolwiek niestety zupełnie bez żadnej niespodzianki, plasuje się Borussia Dortmund, która we Freiburgu, do tego w słabym stylu, przegrała 2 : 1. Niestety potwierdziły się moje obawy, że nerwowe zwolnienie Luciena Favre'a i przekazanie prowadzenia drużyny Edinowi Tenzićowi, to nie był dobry pomysł.
Borussia nie tworzy zespołu, nie ma żadnej koncepcji gry, podziału i wypełniania poszczególnych ról i zadań ani do tego wszystkiego nie ma, teoretycznie zawsze nieodłącznego, jej ducha walki.
Moim zdaniem drużyna gra jeszcze gorzej niż pod wodzą zwolnionego Francuza, ale w jego przypadku niektóre niepowodzenia można było jeszcze tłumaczyć brakiem szczęścia.
Obecnie o grze Borussi nie da się powiedzieć niczego dobrego, zawodnicy męczą siebie i widzów swoim zagubieniem, brakiem polotu i świadomości tego, co mają robić.
Ewidentnie potrzebują na ławce autorytetu, który wie czego od nich oczekuje, a co więcej, potrafi im to przekazać i wyegzekwować to od nich.
Nerwowe, bezładne pokrzykiwania z boku na błądzących we mgle graczy w ogóle im nie pomagają i prowadzą ich donikąd oraz wcale nie powodują, że mogą szybko odzyskać poczucie własnej wartości. Miotający się bez ładu i składu trener, który nie panuje nad zesppołem, jest jego najsłabszym ogniwem.
Nie wiem, czy nie dużo lepszym rozwiązaniem byłoby nie przedłużanie tego marszu po równi pochyłej i oddanie zespołu już teraz w ręce fachowca, by miał więcej czasu na przygotowanie się do nowego sezonu.
Ten w obecnym wydaniu wydaje się być absolutnie straconym i mam wrażenie, że Borussi nie zobaczymy nawet w żadnych pucharach, bo nie wierzę, by w tej formie potrafili wygrać Puchar Niemiec, nawet gdy w drabince nie ma już Bayernu.
Dodatkowym problemem dla Borussi w pogoni za czołówką jest to, że zajmując obecnie 6. miejsce w tabeli, ma w zasadzie tuż za sobą (w obrębie 3. punktów, które może stracić w ciągu jednej kolejki) trzy zespoły, które teraz na boisku prezentują się dużo solidniej od niej. Mowa o Borussi Moenchengladbach, rzeczonym Freiburgu i Unionie Berlin.
Moim zdaniem do samego końca rozgrywek ten sezon będzie dla Borussi bardzo trudny i nerwowy zwłaszcza, jeśli włodarze klubu będą zwlekać ze zmianą trenera na kogoś naprawdę poważnego.
A najgroźniejsi rywale z pierwszej piątki, czyli VFL Wolfsburg, Eintracht Frankfurt i Bayer Leverkusen skutecznie jej coraz bardziej uciekają.
Bayer po chwilowej zadyszce zdaje się wracać na dobre tory, a pozostała dwójka od dawna prezentuje się niezwykle solidnie i co ważne bardzo stabilnie.
Wolfsburg nie grał tak co najmniej od 5. lat, a Eintracht próbuje nawiązać do swoich najlepszych czasów.
O RB Lipsk w kontekście pogoni Borussi to już nawet nie wspominam, bo pod wodzą Juliana Nagelsmanna jest niezwykle stabilną i pewną drugą siłą w Bundeslidze, a prowadzący Bayern to w zasadzie zniknął już za zakrętem, bo Borussia traci już do niego... 16 punktów. To już nie jest tylko porażka, to jest totalna klęska.
Na dole tabeli jak zawsze panuje wielki smutek, a zajmujące ostatnie miejsce Schalke 04 sprawia wrażenie, jakby już od pierwszej kolejki chciało pokazać, że znudziło się im w tej klasie rozgrywkowej.
Reszta niewymienionych jeszcze przeze mnie zespołów wcale nie może spać spokojnie, no może poza VFB Stuttgart, ale nawet Augsburg, Hoffenheim i Werder muszą mieć się na baczności.
Oczywiście najtrudniejszą sytuację ma FSV Mainz 05, będące tuż nad Schalke 04, choć Arminia i Hertha Berlin, a także wyprzedające je FC Koeln będą sporo krwawić w walce o utrzymanie.
W tym wszystkim Bayern zdaje się grać w innej lidze, choć 7 punktów nad solidnymi Bykami nadal nie czyni z nich Mistrza już teraz.
Die Roten zdają się myśleć już o czymś więcej, a rozgrywany w tym tygodniu w Katarze Turniej o Klubowe Mistrzostwo Świata, zdawał się być o wiele ważniejszy od meczu w lidze z Herthą.
Bayern zagrał słabo, choć wygrał zasłużenie 1 : 0, a największym wydarzeniem meczu było... nie strzelenie karnego przez Roberta Lewandowskiego, co nie zdarzyło mu się od dwóch lat i osiemnastu kolejnych karnych (strzelił 17 pod rząd).
Jedynym usprawiedliwieniem, poza myśleniem o tym czy do Berlina zabrali wszystko, co miało być potrzebne w gorącym Doha, była iście zimowa aura.
Padający gęsty śnieg i zawierucha spowodowały, że momentami boisko było białe, zawodnicy jeździli jak na łyżwach i bardziej walczyli o ustanie na nogach niż o finezję w grze.
Nie usprawiedliwiam kilku zmarnowanych setek, ale rozumiem, że łatwo nie było.
Robert przy karnym nie mógł podbiegać do piłki w swoim stylu i mocniej koncentrował się na dobiegnięciu do piłki niż na obserwowaniu bramkarza, w związku z tym posłał piłkę w ten róg, który wybrał Jarstein, co jednak w żadnej mierze nie odbiera chwały bramkarzowi.
Oszczędzanie sił Bayernu zaprzepaściła też pogoda po wygranym meczu, bo w połączeniu z obostrzeniami covidowymi, zespół spędził kilka godzin w samolocie na lotnisku w Berlinie, gdy nie dostał zgody na wylot do Dohy tuż po północy.
Obawiam się, że czas zmarnowany na niewygody i zaburzenie odnowy pomeczowej, może Bayernowi odbijać się jeszcze przez miesiąc.
Lekkim potwierdzeniem tego był ich mecz półfinałowy z Al-Alhy Kair w prestiżowym turnieju, w którym grali dość niemrawo.
Gwiazdą meczu okrzyknięto Lewandowskiego, który strzelił oba gole dla Bayernu ustalające wynik na 2 : 0, ale trzeba przyznać, że dwa razy dostał piłkę jak na patelni, przy pierwszej bramce od Gnabry'ego, a przy drugiej od Sane.
Według mnie tradycyjnie od powrotu po kontuzji najlepszy w Bayernie był Joshua Kimmich, bez którego Bayern jest kompletnie bezmyślny i zagubiony.
Zobaczymy, co pokażą w meczu finałowym w czwartek, bo w przypadku zwycięstwa, zdobędą 6. trofeum zaliczane do przynależnych za zeszły sezon, a to wprowadziłoby ten zespół na stałe do tych nazywanych później legendarnymi.
Trzymam kciuki, bo to jest czas naprawdę dla nich wyjątkowy.

Ja Ja, Polak mały

 

Komentarze (0)
Dodaj komentarz»
© Wszelkie prawa zastrzeżone