Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"

Sprawdź

Znaleziono 6 wpis z archiwum "2021-07"

19 Lip
2021

Ostatnio głośno jest o kolejnej błyskotliwej lali wypełnionej, już chyba niemal wyłącznie – sianem, silikonem i jadem kiełbasianym.
Niejaka Samuela Górska ślini się na myśl o konfederacyjnych, faszystowskich wizjach Polski, podkreślając swoją niechęć do „żydostwa i LGBT".
W zasadzie to od dawna nie powinniśmy oczekiwać niczego od tego typu umalowanej próżni, ale tym razem to poziom absurdu i głupoty osiągnął już tak odległe zakamarki sfery wokół niej, że w zasadzie nie ma tam już nawet cienia grawitacji, która mogła by powstrzymać resztki rozumu przed nieuchronnym, definitywnym i bezpowrotnym rozdzieleniem i zniknięciem w bezkresnym kosmosie.

11 Lip
2021

Pół Polski jest przerażona, zszokowana i poruszona wiadomościami o bestialskiej zbrodni, dokonanej przez degenerata, którego do tej pory humanitarnie nikt nie unicestwił.

Bandzior, pijak i kanalia, będąc jak co dzień w kompletnym pijackim amoku, z zimną krwią zamordował (zastrzelił) swojego brata, jego żonę oraz ich 17. letniego syna, u których mieszkał kątem jak pasożyt i wredna pijawka.

Po wszystkim (nawalony) uciekł samochodem i teraz szuka go drugie pół Polski.

Szczęśliwie przeżyć udało się drugiemu, 13. letniemu synowi, który zdołał się jakoś ukryć, ale widział cały dramat i najbliższych już nie ma.

08.07.20121 Wolne Miasto Warszawa

To przerażające, ale nie da się nadążyć z samym nawet rejestrowaniem śmiertelnych wypadków na polskich drogach.

Przez kilka dni to jest kilkanaście zdarzeń, i to tylko te, które są anonsowane w mediach.

Zabójstwo pieszej na pasach – Brzeg, czołówka pod Legionowem, morderstwo jadącego skuterem pod Wyszkowem, dwie osoby zabite w czołówce busów pod Wrocławiem, śmierć pieszej na pasach na pętli autobusowej w Warszawie, samobójstwo we wrocławiu gdie rozpędzone BMW wjechało na samochód techniczny obsługujący autostradę, itd.

Do tego wiele wypadków takich jak dachowanie na S2 z ucieczką z miejsca wypadku, bo to był zapewne polski pijak lub ćpun z zabranym już wcześniej prawem jazdy i zakazem prowadzenia pojazdów.

Nie wiem na co czekamy, przepisy trzeba zmienić i zacząć uczciwie traktować bandytów jak terrorystów i ich eliminować.

 

08 Lip
2021
kategoria: Sport
godzina: 08:13

08.07.2021 Wolne Miasto Warszawa

Za nami pólfinałowy mecz piłkarskich Mistrzostw Europy rozgrywanych w formule... gramy gdziekolwiek, nie tylko w Europie.

Grający „u siebie" Anglicy, po niezwykle emocjonującym i zaciętym spotkaniu, przedłużonym o dogrywkę, pokonali Duńczyków 2 : 1.

Mecz zaczął się od wyraźnego naporu Anglików, choć spokój Duńczyków powodował przekonanie, że nie zamierzają wpadać w panikę i są gotowi na podjęcie rzuconej rękawicy.

Po kilkunastu minutach mecz się wyrównał, a przepiękna bramka z wolnego, strzelona przez Mikkela Damsgaarda na chwilę uciszyła stadion.

Na boisku jednak konsekwentnie prący naprzód Anglicy dość szybko doprowadzili do wyrównania, zmuszając nawet Duńczyków do strzelenia sobie bramki samobójczej, bo pechowo interweniujący Simon Kjaer, próbujący przeciąg wślizgiem znakomite podanie Bukayo Suki, skierowane wzdłuż linii bramkowej do wbiegającego na pole bramkowe Raheema Sterlinga – odbił ją tak niefortunnie, że wyręczył czekającego już tylko na dostawienie nogi i strzelenie do pustej bramki Anglika.

Mniej więcej od 60. minuty widać było, że własne ściany wyrazie niosą Anglików, których przewaga stawała się z każdą minutą wyraźniejsza.

Co prawda Duńczycy mądrze i w miarę pewnie się bronili, ale w swoim raczej defensywnym ustawieniu w zasadzie zdawali się myśleć tylko o przetrwaniu do dogrywki i rzadko kiedy próbowali stworzyć jakieś zagrożenie na połowie Anglików.

W dogrywce przebieg meczu w zasadzie nie uległ zmianie, ale z każdą minutą widać było, że rośnie przewaga Anglików oraz że Duńczycy coraz bardziej tracą siły, pozwalając na coraz groźniejsze sytuacje we własnym polu karnym.

Bramkę otwierającą przed Anglikami bramy finału zdobył Hary Kane, po dość kontrowersyjnym rzucie karnym, który zresztą strzelał go na dwa razy.

Broniący Kasper Schmeichel świetnie wyczuł gdzie strzeli, ale zamiast odbijać piłkę gdzieś do boku, próbował ją łapać i nieszczęśliwie dla siebie wypluł ją wprost pod nogi nadbiegającego kapitana Anglików, pozwalając mu na, z kolei niezwykle szczęśliwą dla niego, dobitkę.

Po tym golu wszyscy, łącznie z Duńczykami, wiedzieli, że jest już po meczu.

Dyskusje czy był karny, czy nie oraz czy był nieco wcześniej (a wtedy nie odgwizdany), będą się zapewne toczyć jeszcze długo, podobnie zresztą jak te dotyczące formuły rozgrywania tych mistrzostw, w których kilka zespołów miało prawo rozgrywania turnieju w zasadzie u siebie, a pozostałe latały tam i z powrotem po całej Europie, niemal zwiedzając też Azję.

Pomysł, że wybrani mają stabilne, sprzyjające warunki gry, a reszta zmienia cyklicznie klimat, strefy czasowe i spędza czas w podróżach i gra każdy mecz w innym kraju, odległym nawet o kilka tysięcy kilometrów - moim zdaniem ma niewiele wspólnego z uczciwą rywalizacją i równością szans.

W tym meczu było to widać bardzo wyraźnie, bo Anglicy na ten mecz w zasadzie wyszli przychodząc do szatni „z domu", a Duńczycy przylecieli do Londynu po długiej i wyczerpującej wycieczce nad Morze Kaspijskie, bo ktoś wpadł na szatański pomysł, że Baku jest świetnym miejscem na ich ćwierćfinał.

Tak, to mistrzostwa będzie można organizować dopiero za kilka lat, gdy na boisko będą wybiegać zaprogramowane lub sterowane z Play Station roboty, a nie żywi ludzie, którzy na turniej przyjeżdżają i tak nieźle wykończeni po niezwykle ciężkich sezonach w różnych ligach i rozgrywkach.

No, ale tradycyjnie ktoś wziął niezłą kasę za „genialne" pomysły, a reszta się nie liczy.

W końcu baron Pierre De Coubertin już dawno nie żyje, a dla wielu jego idee fair play brzmią niemal jak antyczne igrzyska, bo te nowożytne jak widać, mimo jego wielkich wysiłków, kierują się już zupełnie innymi prawami.

Czeka nas finał na... Wembley.

Anglicy zagrają z Włochami, a machlojki tłumaczone pandemią, kwarantanną i czymkolwiek innym spowodują, że dwunastu zawodników będzie grało przeciw jedenastu.

Brakuje tylko sędziego z Anglii.

Niech żyje sport.

Następne mistrzostwa proponuję zrobić z losowaniem przeciwników na godzinę przed meczem, pierwszy będzie gospodarzem, a jak przeciwnik nie doleci to ogłaszać walkowery.

A w kolejnych to tytuł przyznajmy w głosowaniu telewidzów... niech UEFA zarobi na SMSach, zwłaszcza, gdy podłączy Amerykę i Azję.

 

Ja Ja, Polak mały

07.07.2021 Wolne Miasto Warszawa

To chyba jedno z większych wydarzeń w karierze tenisowej Huberta Hurkacza, który w ćwierćfinale najbardziej prestiżowej trawy na świecie pewnie pokonał... Rogera Federera 3 :0 (6 :3, 7 : 6 (4), 6 :0)

Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że Roger jest już tylko cieniem samego siebie i pewnie trzeba by mu przyznać rację, że przecież wygrywając ten turniej osiem razy, grał na dużo wyższym poziomie.

Ale niemniej jednak to nadal jest wielki Federer, człowiek legenda i póki gra jest groźny.

Trzeba powoli pogodzić się z rzeczywistością, która nieubłaganie daje mu do zrozumienia, że czas już kończyć tę niewiarygodną karierę, ale przeciągnięcie jej do grania na światowym poziomie w wieku czterdziestu lat – to tak czy inaczej wyczyn wielki, niewiarygodny i niebotyczny.

Cieszy, że Hubert osiągnął swój życiowy sukces pokonując taką legendę w znakomitym stylu, prezentując dużą dojrzałość tenisową, połączoną z umiejętnością opanowania emocji i zachowania zimnej krwi w kluczowych momentach.

Na razie nie mówimy o tym co dalej, choć tradycyjnie apetyt rośnie w miarę jedzenia...

Trzymamy kciuki i wierzymy, że Wimbledon w tym roku będzie polską dzielnicą Londynu.

Hubertowi życzę, by po turnieju mógł wyjść do kamer i powiedzieć: „Jestem londyńczykiem". I żeby wtedy Londyn zareagował owacją na stojąco...

A tymczasem w innej części miasta, na Wembley, Duńczycy robią wszystko, by pokazać synom Albion, że potrafią podbić Anglię.

Nie wiem czy Shakespeare dzisiaj też trzyma kciuki za potomków Hamleta, ale na pewno ta bitwa do końca będzie zacięta, bo to jest prawdziwe być albo nie być w tym przesuniętym turnieju o Mistrzostwo Europy.

Mam tylko nadzieję, że nikt nie będzie używał zatrutej szpady, miecza ani kielicha, a ostateczny zwycięzca będzie miał potem jeszcze tyle siły, by w finale pokonać czekających już na przeciwnika Włochów.

Ja Ja, Polak mały

© Wszelkie prawa zastrzeżone