Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"

Sprawdź

17 Gru
2020

Lewandowski królem Świata, Monachium i katem Wolfsburga

kategoria: Sport
godzina: 22:31
Udostępnij:

17.12.2020 Wolne Miasto Warszawa

 Brawo Robert!

Nie można zacząć inaczej niż wielkimi gratulacjami dla Roberta Lewandowskiego za właśnie przyznaną mu nagrodę FIFA dla Najlepszego Piłkarza Świata w 2020r.
Wyróżnienie cieszy tym bardziej, że na podium byli też Christiano Ronaldo i Leo Messi, absolutni hegemoni tej klasyfikacji w ostatniej dekadzie, a jednak zwycięstwo RL9 było miażdżące i bezdyskusyjne.
To kolejne wyróżnienie Lewego potwierdzające, że będąc piłkarzem światowej klasy – jest najlepszym i najwybitniejszym piłkarzem w historii Polski.
Ostatni sezon był spełnieniem niemal wszystkich jego sportowych marzeń, a obecna gra pozwala wierzyć, że Lewy jest w stanie utrzymywać się na światowym poziomie jeszcze długo.
Ale wróćmy na ziemię.
Za nami 12. kolejka Bundesligi, która w odróżnieniu od poprzedniej przebiegła w zasadzie zgodnie z przewidywaniami i bez sensacyjnych wyników.
W związku z tym, zwłaszcza w górnej części tabeli, zachowane zostało status quo.
Borussia Dortmund, po zmianie trenera na podobno chwilowo prowadzącego zespół Terzica, wygrała z Werderem Brema, aczkolwiek nie można tu mówić o jakimś specjalnym odrodzeniu Feniksa, choć faktycznie już sama wygrana zwiastuje tu jakąś zmianę.
RB Lipsk bez historii pokonał na wyjeździe TSG Hoffenheim 1 : 0 .
Idący jak burza lider – Bayer Leverkusen – zmiażdżył FC Koeln 4 : 0 i aptekarze już szykują sobie specjalne mikstury i pigułki, po których chcą w taki sam sposób potraktować Bayern Monachium w następnej kolejce.
Mecz zapowiada się rzeczywiście jako absolutny hit, a do tego będzie miał ogromne znaczenie dla układu wierzchołka tabeli.
Tym bardziej, że Bayern od kilku spotkań sprawia wrażenie, jakby wdrapywał się na bardzo stromą górę, a zatem dyszy, sapie, ma zadyszkę i męczy się niezmiernie przy wykonywaniu każdego kolejnego kroku.
Lezie bardzo niemrawo, nieco za karę i choć co prawda idzie powoli do przodu, to widok nie jest ani miły, ani radosny, ani sami Die Roten nie sprawiają wrażenia, jakby ta wycieczka w ogóle sprawiała im przyjemność.
Wczorajszy mecz z Wolfsburgiem był najlepszym tego dowodem.
Problemem jest to, że od kilku spotkań nic się nie zmienia w sposobie gry Bayernu, zdaje się, że ani trener, ani piłkarze nie wyciągają żadnych wniosków z popełnianych błędów, a co gorzej powielają je i pogłębiają.
Smutne jest również to, że ostatnio schemat przebiegu meczu jest niemal identyczny, a wynik końcowy za każdym razem zaczął być elementem wielkiej loterii, przypadku oraz większego lub mniejszego szczęścia.
Bayern w zasadzie kompletnie nie panuje nad sytuacją na boisku, nie stanowi monolitu ani nie sprawa wrażenia zespołu mistrza, czyli grupy ludzi, którzy tworzą kolektyw, mają jasno sprecyzowane zadania, role i cele, a co więcej wiedzą jak je odpowiednio wypełniać i zrealizować.
W kolejnym meczu tracą bramkę w pierwszych minutach, popełniając katastrofalne, iście juniorskie błędy w obronie.
Bramka zdobyta przez Wolfsburg już w 5' jest przykładem indolencji i ignorancji Bayernu w defensywie. Czterech atakujących zawodników Wilków rozklepało... 8. „defensorów" Die Roten, co jest ewenementem na skalę światową.
Kolejnym kuriozum jest fakt, że Bayern nie dość, że łatwo dopuszcza do kontr i groźnych ataków, to broni się bez żadnego na to pomysłu.
Zawodnicy zaangażowani w obronę jedynie snują się po boisku, bez założenia wykonania żadnego określonego zadania.
Przy stracie bramki 6. graczy ustawiło się w linii na szóstym metrze przed własną bramką, w ogóle nie kryjąc kogokolwiek, co więcej, zagubiony Sane sam podał przeciwnikowi piłkę umożliwiając dośrodkowanie, a strzelający z 11. metrów Philipp w ogóle nie był ani kryty, ani atakowany.
Ale w ogóle cały pomysł Bayernu na prowadzenie meczu był dość osobliwy, bo mam wrażenie, że trener Hans-Dieter Flick wiedząc, że drużyna nie ma zawodnika mogącego poprowadzić grę... postanowił całkowicie zrezygnować z wystawienia pomocników, a już na pewno rozgrywającego.
Taktyka tak szokująco innowacyjnego ustawienia Bayernu polegała na grze w trzech liniach.
Z tyłu w bramce Manuel Neuer, przed nim praktycznie grający w jednej linii: Hernandes, Alaba, Boateng, Sule i Tolisso, potem długo, długo nic i znowu ustawiający się w jednej linii, w zasadzie grający w roli napastników: Coman, Mueller, Sane, Gnabry i Lewandowski.
To zakrawa na futbol totalny, ale za bardzo przypomina mi mecze podwórkowe, a raczej przypadkową kopaninę.
Świetna gra Neuera w obronie sprawiła chyba, że obrona Bayernu uznała, że i w ofensywie poradzi sobie niezgorzej... w związku z czym postanowiła w każdej akcji kilka razy zagrywać do niego piłki.
W sytuacji dość częstego i efektywnie agresywnego pressingu (w zasadzie nie ma innego, ale Wilki stosowały go naprawdę dobrze, wywierając ogromną i dobrze skoordynowaną presję na wszystkich zawodników Bayernu na ich połowie), Manu dość często dostawał piłki na konia.
Taki pomysł na tworzenie akcji to już duża przesada, bo prędzej czy później skończy się utratą bramki przez Bayern, a stałe granie przez własnego bramkarza stojącego niemal na linii bramkowej nie wskazuje na wielki zamysł taktyczny i znakomity pomysł na rozpoczynanie akcji.
Jeśli Manu ma być najlepszą osobą do kreowania gry Die Roten, to Bayern ma naprawdę duży problem. (Ech, po raz kolejny łza się w oku kręci na wspomnienie Thiago Alcantary).
Liniowe ustawianie się defensywy i ofensywy Bayernu, za każdym razem doprowadzało do sytuacji, że jedno podanie przeciwnika omijało odpowiednio jedną lub drugą linię Die Roten, powodując łatwe wyjście Wilków z obrony i budowanie akcji w środku lub niezwykle groźny atak paraliżujący obronę Bayernu.
Z kolei w ofensywie Bayernu każde niedokładne lub przerwane podanie do napastników Die Roten automatycznie eliminowało ich z gry i umożliwiało niezwykle groźną kontrę Wilków, prowadzoną w przewadze liczebnej.
Po raz kolejny Bayern grał bez logicznie ustawionej i zarządzanej obrony oraz mało współpracującym ze sobą atakiem.
I skończyłoby się pewnie wielką katastrofą, gdyby nie to, że to jednak jest zespół gwiazd i to prawdziwych. A trzy z nich świeciły naprawdę jasno.
W bramce Manuel Neuer, który w każdym meczu musi wybronić kilka piłek, których wybronić się nie da; na skrzydle Kingsley Coman, który niezwykle dojrzał piłkarsko i swoją szybkość, technikę, umiejętność dryblingu i precyzyjnego dogrania wynosi na wyższy poziom; a całość dopełnia, a w zasadzie kończy celnymi strzałami najlepszy piłkarz świata tego roku – Robert Lewandowski.
Bramka na 1 : 1 w ostatnich sekundach pierwszej połowy to popis dryblingu i arcy precyzyjnego dośrodkowania Comana oraz znakomitego wykończenia głową Lewego.
Zwycięska bramka Bayernu ustalająca wynik na 2 : 1  jest chyba najlepszym dowodem na to, kim dla Die Roten jest Robert Lewandowski i jak traktują go, oceniają i wierzą w niego jego partnerzy.
Przerywający kontrę Wilków Boateng zagrał niespodziewanie z okolic połowy boiska (coś pomiędzy diagonalną, a prostopadłą) piłkę po ziemi na 30. metr do wracającego po nią Lewego, co zaskoczyło oczywiście wychodzących właśnie do ofensywy obrońców Wolfsburga (którzy zwyczajowo nie kryją ściśle przeciwnika podczas przeprowadzania własnych akcji ofensywnych), ale mam wrażenie, że dla zawodników Bayernu znaczyło, że skoro Lewy ją przejął to jest już pozamiatane, bo... wszyscy stanęli nieruchomo obserwując jak RL9 przyjmuje piłkę, obraca się, pędzi w kierunku bramki przeciwnika, ogrywa obronę i sam wykańcza akcję strzelając gola.
I nikt z Die Roten nie ruszył się, nie pomyślał, by go wesprzeć, pobiec za akcją, czy się włączyć. Jedynie Sane zrobił jeszcze ze trzy kroki w jego kierunku, ale to chyba... brak doświadczenia i zgrania z Lewym oraz jakaś mało logiczna wiara w to, że po jego akcji będzie jeszcze co zbierać.
Reszta wiedziała, że on to wygra sam.
I to najlepiej potwierdza, że RL9 w pełni zasługuje na miano najlepszego piłkarza świata.
Ale Bayern musi uważać, bo Lewy jest tylko jeden i mimo wszystko nie może grać na kilku pozycjach na raz.
A drużyna chcąca potwierdzać, że jest najlepsza musi pokazywać, że na boisku ma 11. najlepszych i najbardziej zgranych ze sobą zawodników.
I musi to zrobić bardzo szybko, bo w meczu z Bayerem Leverkusen do wygranej nie wystarczy trzech grających zawodników.
To będzie mecz 11. X 11. + bardzo ważne co wniosą zmiennicy, a do tego niezwykle ciekawy będzie taktyczny pojedynek trenerów, bo to będzie mecz, który trzeba będzie wygrać zarówno nogami, sercem, jak i głową.
I tutaj nie będzie już żadnej taryfy ulgowej.

Ja Ja, Polak mały

Komentarze (0)
Dodaj komentarz»
© Wszelkie prawa zastrzeżone