Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"

Sprawdź

18 Paź
2020

Bez Lewego ani rusz

kategoria: Sport
godzina: 13:28
Udostępnij:

18.10.2020 Wolne Miasto Warszawa (Pamiętamy 1944)


Właśnie przygotowujemy się do kolejnej edycji spotkań ligi Europy, tym razem startujemy meczami z Niderlandią (tak przy okazji to Zagłoba mógłby być kontent niezmiernie, a i obcokrajowcy wreszcie przestaną już mylić Holand z Poland) oraz Bośnią i Hercegowiną.

Coś mam wrażenie, że pomimo tego, iż obecnie „pomarańczowi” są cieniem samych siebie, to i tak dadzą nam niezłą lekcję piłki i nas powiozą, wskazując nam nasze właściwe, bardzo odległe od czołówki, miejsce w „peletonie”.

Już teraz słychać, bardzo znane nawet głosy naszych lokalnych autorytetów, krytykujące nieobecność Lewego i zarzucające mu rejteradę, ba nawet zdradę narodową, bo według wielu zamiast odpocząć i zregenerować siły po najlepszym sezonie jaki kiedykolwiek rozegrał jakikolwiek Polski piłkarz – powinien, ich zdaniem, wszystko rzucić i umrzeć za kraj w najbliższych quasi towarzyskich meczach o pietruszkę, czy tam jakiś inny pasternak.

Twierdzenie, że koniecznie powinien grać jest co najmniej dowodem na brak rozsądku i wiedzy, o ile nie kompletnym, skrajnym idiotyzmem.

Ktoś oczekujący takiego rozwiązania musi nie mieć pojęcia zarówno o fizjologii pracy organizmu sportowca i jego regeneracji, jak i psychologii sportu jako takiej.

Jak rozumiem, są również zwolennicy rewolucyjnej teorii, że „no może nie musi grać, ale powinien być z zespołem i go motywować… bo przecież jest jego kapitanem”.

Kwestii oczekiwania od Lewego, by grał w tych meczach nawet nie warto komentować chyba, że ktoś nadal rozpatruje grę naszej reprezentacji w kategoriach podwórkowych gierek o piwo – ogólnie przecież bez znaczenia, ale płynna nagroda chwilowo, sztucznie podnosiła ich rangę i wartość wygranej.

W tym wypadku narodowa duma z nieistotnego wyniku przyćmiewa myślenie o tym co później, jutro i pojutrze, i czy zawodnik będzie w stanie w ogóle wyjść na boisko, bo o formie sportowej to na pewno można będzie na długo zapomnieć.

Pomysłom z serii Lewy motywator, kibic i agitator również mówię zdecydowane nie i uważam je za równie niedorzeczne i oderwane od rzeczywistości.

W tym przypadku, poza samym nakładaniem stresu i psychicznego zmęczenia materiału na zawodnika w czasie, w którym miał się rozluźnić i podlegać totalnej regeneracji, doszłaby niewyobrażalna frustracja wynikająca z bezsilności i braku posiadania siły sprawczej na boisku.

Tak, czy inaczej to byłoby tak, jakby ktoś treningiem interwałowym i to z dodatkowym obciążeniem – chciał zastąpić pomeczowy rozruch.

Mam wrażenie, że niektórzy zapomnieli, że chociaż wielu nazywa go świetnie funkcjonującą i dobrze naoliwioną maszyną, to jednak Lewy to przede wszystkim człowiek, a nie cyborg.

Jeśli ktoś nie pamięta również o tym, że piłka nożna to gra zespołowa, to należy mu przypomnieć, że na boisku jest jedenastu gości, a (niezależnie od zapisów protokołów meczowych) ponad drugie tyle w rezerwie (nie liczę kontuzji, chwilowej niedyspozycji, czy innych powodów pominięcia kogoś ze zgrupowania reprezentacji przy ustalaniu składu na dany mecz).

A jeżeli chce uważać, że mamy zespół, to nie może być mowy o tym, że bez Lewego on nie istnieje, bo to w takim razie nie jest zespół, tylko cyrk Lewego.

Wysyłając na plac reprezentantów Polski musimy być pewni, że puszczamy do gry zawodowców, ludzi przygotowanych, zmotywowanych, znających i szanujących wartość powołania do gry w reprezentacji i traktujących je jako zaszczyt wymagający właściwego, maksymalnego zaangażowania.

I poza odpowiednim motywowaniem przez trenera odpowiedzialnego za umiejętne przeczytanie rywali i dobranie pod nich taktyki i składu oraz kreatywne prowadzenie zespołu w czasie meczu – zawodowcy nie potrzebują niczego więcej.

Tu oczywiście to wielkie nic więcej to jest skrót myślowy, bo jako automat traktuję konieczność w pełni profesjonalnego funkcjonowania całego sztabu szkoleniowego, medycznego, odnowy i fizjoterapii, żywienia, wspomagania, organizacji i logistyki oraz jeszcze paru tysięcy innych drobiazgów, bez których nie ma obecnie profesjonalnego sportu na najwyższym poziomie.

Jestem przekonany, że absencja Lewego jest dla wielu szansą na zaistnienie i wzięcie na siebie większej odpowiedzialności zarówno za grę na boisku i osiągnięcie dobrego wyniku, jak i tworzenie kolektywu poza nim.

Brak wykorzystania takiego momentu na budowanie swojej pozycji w zespole może tylko wskazywać na to, że poszczególni zawodnicy nie dorastają do odgrywania w nim większej roli.

Obecnie w zasadzie wszystkie zespoły, zarówno klubowe, jak i reprezentacje krajów, najeżone są gwiazdami i o ile chcemy cokolwiek wygrywać, to musimy mieć nasz zespół złożony z nie mniejszych gwiazd i nie mniej silnych osobowości.

I nie chodzi o meteoryty (a raczej meteoroidy), które raz rozbłysną i spalą się w atmosferze stresu, ale o gwiazdy, które same potrafią świecić jaskrawym blaskiem i skupiać na sobie uwagę świata i temu podołać.

Gwiazdy nie potrzebują niańki i suflera, potrzebują sceny, by świecić.

A dopiero konstelacja złożona z wielu silnych i prawdziwych gwiazd pozwala stworzyć zwycięski gwiazdozbiór.

Mieliśmy ostatnio dowód na to jak źle zmotywowany zespół, złożony w zasadzie z samych gwiazd, rozpadł się na kawałki w największej w swojej historii katastrofie, bo porażka 2 – 8 Barcelony z Bayernem to wynik, który już staje się legendarny i na zawsze będzie zapamiętany jako jeden z najbardziej szokujących w dziejach światowej piłki nożnej.

A prawdziwą i wcale niemałą satysfakcję mam z tego, że Lewy przyczynił się do tego historycznego wydarzenia w sposób o wiele większy niż statystycznie zapisany jeden gol (nota bene moim zdaniem strzelony ze spalonego).

Niemniej jednak to wydarzenie dobitnie pokazuje, że ideał bardzo łatwo może sięgnąć bruku (pomimo wielu symptomów jego powolnego upadku widocznego od co najmniej pół roku, jeśli nie od kilku lat), o ile nie podejmuje się właściwych, długofalowych i rozsądnych decyzji.

Pozwólmy Lewemu spokojnie wypoczywać, ba Lewy nawet nie powinien teraz oglądać tych meczy reprezentacji rozgrywanych bez niego, tylko skoncentrować się na rodzinie i izolacji od piłki, bo potrzebuje bardzo solidnego resetu i naprawdę głębokiej odnowy zarówno fizycznej, jak i psychicznej.

Dzięki temu wróci w pełni wypoczęty, niesamowicie zmotywowany i gotowy na… jeszcze lepszy kolejny sezon, bo jest prawdziwą gwiazdą.

Uszanujmy i doceńmy to, bo jak na razie mamy taką tylko jedną i obawiam się że bardzo, naprawdę bardzo długo będziemy czekać na kolejną tego formatu.

A reprezentacji dajmy grać i budować się bez Lewego, bo pamiętam dziesiątki lat, gdy nie było w niej Lewego i (chociaż z żalem) potrafię też wyobrazić ją sobie, gdy Lewy w niej już nie będzie grał.

Ci co będą go obwiniać za jej porażki… bo nie grał – niech się przerzucą na PlayStation i niech coś sami wygrają, bo chyba nadają się tylko do życia w VR.

Prawdziwe życie i sport wymagają zupełnie innej optyki, umiejętności szerszego spojrzenia i w pełni profesjonalnego, mądrego i logicznego podejścia wynikającego z wiedzy, planu, konsekwencji i rozsądku.

A z takim jakie ma Lewy, to jestem przekonany, że wygra dla siebie i dla nas jeszcze nie jedno i to nie tylko w piłce nożnej.



Ja Ja, Polak mały

Komentarze (0)
Dodaj komentarz»
© Wszelkie prawa zastrzeżone