Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"

Sprawdź

19 Sie
2020

LGBT – jestem za, a nawet przeciw.

kategoria: Polityka
godzina: 12:03
Udostępnij:

19.08.2020

„Ktoś" celowo prowadzi nas do wojny domowej, za każdym razem wynajdując tematy zastępcze.

Mydlenie nam oczu jest bardzo precyzyjnie przemyślane i nastawione na codzienne podgrzewanie atmosfery.

Jak zawsze, w oparciu o wszelkie zdobycze nauki badającej psychologię tłumu, bazuje się w takich przypadkach na najniższych instynktach, wykorzystując ludzką tępotę, podłość, nienawiść, niewiedzę i kompleksy.

W tej sytuacji zawsze będziemy przegrani, niezależnie od tego po której stronie barykady staniemy, bo sternikom tego całego bałaganu zależy właśnie na tym, abyśmy jak najaktywniej wzięli udział we wzajemnym opluwaniu się i tkwieniu w kretyńskim klinczu nienawiści i wzajemnej destrukcji.

To daje im również gwarancję, że w tym czasie można będzie spokojnie, za naszymi plecami, w ciszy i spokoju gabinetów, siedząc wygodnie, sącząc drinki i popalając markowe cygara, pozałatwiać wszystkie zaplanowane „biznesy", dające nowej elicie niebotyczne pieniądze.

Pandemia okazała się tu dodatkowym darem niebios, bo w jej cieniu można zrobić niemal wszystko, bez obawy, że ktokolwiek dojdzie kiedykolwiek do jakiejkolwiek części prawdy.

A ciemny lud ma się tym razem zajmować walką na śmierć i życie o... rzeczy, które stanowią najbardziej intymne sfery życia człowieka i powinny pozostawać wewnętrzną i najbardziej prywatną sprawą każdego.

Obecny świat sfiksował już zupełnie i w dużej mierze zaczął toczyć się w „chmurze" zwariowanych mediów społecznościowych, w których nagle każdy, uznając że jest pępkiem świata, zaczyna epatować wszystkich dookoła wszelkimi, najbardziej nawet idiotycznymi przekazami na swój temat.

Wplątanie w to dyskusji o LGBT jest kolejnym majstersztykiem „animatorów i manipulatorów", którym zależy na zajęciu czymś motłochu.

Jako człowiek uważam, że każdy ma prawo do decydowania o sobie, swojej seksualności i sposobie kreowania swojego świata intymnego, oczywiście w zakresie, w którym nie narusza tym intymności innych.

I ta intymność jest dla mnie kluczem i nieprzekraczalnym tabu.

W związku z tym wszystkie kwestie związane z tą sferą powinny pozostawać nietykalne i nie podlegające żadnym ocenom osób trzecich, które w ogóle nie powinny ich znać ani mieć do nich dostępu.

Demonstrowanie i bezwarunkowe, kategoryczne narzucanie innym swoich przekonań co do jedynie słusznej poprawności w tej sprawie – jest co najmniej żenujące, niewłaściwe i prostackie; podobnie zresztą jak obnoszenie się ze swoją apodyktyczną (rozumianą jako jedyną właściwą i akceptowalną) religijnością, własną oceną innych ras, nacji, czy sposobów żywienia.

W pewnym sensie zrozumiałe jest to, że prawie każdy uważa, że to właśnie on jest tym jedynym, wybranym i najlepszym (przynajmniej w jakiejś dziedzinie).

Z kolei ci, którzy nie mają o sobie takiego zdania bardzo często, prędzej czy później, popadają w głęboką, nieodwracalną depresję, która niejednokrotnie może prowadzić nawet do samobójstwa...

W związku z tym niezwykle ważna jest umiejętność spojrzenia na wszystko z odpowiednim dystansem, pozwalającym na znalezienie w sobie na tyle dużo pokory, aby uznać, że inni (widząc i oceniając wszystko ze swojej perspektywy) też mogą mieć podstawy do tego, by o sobie myśleć w sposób podobny do naszego toku rozumowania.

Nie ma tu większego znaczenia kto, jeśli w ogóle ktokolwiek, ma rację, ważne, by w tym wszystkim nie zawłaszczać przestrzeni innych ludzi.

Samouwielbienie, w racjonalnym zakresie, jest w pewnym sensie twórcze i może być pożądanym motorem rozwoju każdego z nas.

Należy jednak bardzo uważać i pamiętać o tym, że jeśli wynika ono wyłącznie z samozachwytu, w który popada się jedynie pod wpływem patrzenia w lustro w swoim pustym pokoju, to może się okazać, że ktoś stanie się tak wyalienowany, że za chwilę nawet i taka ciągła masturbacja nie wystarczy już do samospełnienia i znalezienia sensu życia.

Wszyscy ci, którzy z buciorami włażą w nasz świat i uznają, że najważniejsza jest dyskusja o ich i czyjejś innej seksualności... niech się – par excellence – pierdolą (w dowolnej, odpowiadającej im konfiguracji – ultra hetero, homo, niby hetero, niby homo, anty hetero, anty homo, panhetero, panhomo, pani hetero, pani homo itp. itd.).

Trzeba, by wszyscy wreszcie zrozumieli, że czyjakolwiek wolność w jakiejkolwiek kwestii, aby miała rację bytu, nie może naruszać żadnych praw i wolności innych.

W przeciwnym razie jest zwykłym, ohydnym gwałtem.

A na to nigdy nie może być zgody, niezależnie od płci, alter płci, niby płci, czy super płci, takiej czy innej religii ani wiary w swoją wyższość nad innymi.

Najwyższy czas, by się w końcu przebudzić i zacząć dostrzegać, że jesteśmy manipulowani po to, by nie przeszkadzać.

Czas skończyć wszelkie dyskusje o płci, gender, czy dobre jest homo, czy lepsze hetero i kto ma być kim; a kim, kiedy i jak może lub nie może się czuć.

Dajmy każdemu decydować o tym w zaciszu domowym, w relacji z osobami emocjonalnie z nim związanymi i tylko z nimi.

Natomiast odrębną sprawą jest zagubienie się poszczególnych ludzi w tak rozumianej wolności, bo z kolei codzienne zmienianie zdania na temat swoich preferencji i przynależności płciowej lub negacja płci jako takiej, trąci wcale nie małą schizofrenią i nie może obciążać nas wszystkich.

Będąc konsekwentnym w nie wnikaniu w niczyją seksualność, nie chcę i nie będę się ciągle zastanawiać kto dziś jest kim, jak długo i jak dalece.

Co więcej, nie zamierzam czuć się winny, bo nie nadążam za aktualną w danym dniu nomenklaturą aktualnego stanu psychicznego spotykanych ludzi (o ile i tego też sami nie zaczną podważać).

Może jednak należy dopuścić i prawnie usankcjonować jednorazową możliwość określenia siebie przez każdą osobę dorosłą (teoretycznie już emocjonalnie dojrzałą i całkowicie świadomą swojej seksualności), aby mogła, zgodnie z jej własną wolą i przekonaniem, czuć się komfortowo z sobą samą oraz by umożliwić

jej życie w wybranej przez nią samą „skórze".

Równocześnie schizofrenia seksualna osób niezdecydowanych i zmieniających zdanie na temat własnej seksualności powinna chyba być traktowana jako jednostka chorobowa, choć nawet nie będzie wiadomo kogo, na co i jak trzeba leczyć, gdyż nikt nie będzie potrafił określić jaki jest lub ma być pożądany i ostateczny stan psychiki pacjenta/tki/czegoś.

A przy okazji apel i prośba do wszystkich wojujących ze sobą – oddajcie nam w końcu tęczę, bo zawsze była jutrzenką pięknego, świeżego i jasnego dnia, pojawiającego się po groźnej burzy i deszczu. jako oznaka nadziei na lepszy czas.

Teraz nie mogę wyjść i się nią cieszyć, bo nie wiem, czy jakiś nawiedzony ultra hetero nie przywali mi z przodu lub czy jakiś inny chwilowy homo nie... „walnie" mnie od tyłu.

Tak czy inaczej w obu przypadkach mówimy o gwałcie i naruszaniu czyjejś (w tej sytuacji bardzo i to bardzo mojej) wolności i prawa do ochrony intymności, na co, jak już podkreślałem, nigdy, w żadnym przypadku nie może być zgody.

I skończmy raz na zawsze z wywlekaniem dyskusji o czyjejkolwiek seksualności na ulice, niezależnie od tego kto ma jakie przekonania i po której stronie barykady stoi.

To nie płeć decyduje o naszym człowieczeństwie, a tylko o to musi chodzić w tym wszystkim.

W przeciwnym razie wszyscy się pozabijamy, bo znaleźliśmy kolejny idiotyczny powód do takiej destrukcji, a nasze miejsce na ziemi zajmą wtedy chwilowo inteligentniejsze od nas małpy, a jeśli one też dadzą „ciała", to w efekcie końcowym zrobią to jakieś tępe jednokomórkowce.

I cykl rozwoju świata zatoczy mocno zwichrowane koło.

Nie wiem, czy o taki efekt chodziło Stwórcy, kimkolwiek jest, ale będzie musiał zaczynać wszystko od nowa.

Zwłaszcza, że o ile rozumiem, to On (Ona, Ono – tu mamy chyba ograniczenia nazewnictwa i możliwości percepcji Wszechbytu) jest panseksualny, a na bazie swojej nadmiernej miłości do wszystkiego co tworzy, nie wiedzieć czemu, wpadł na szatański skądinąd pomysł stworzenia różniących się od siebie kobiety i mężczyzny.

Obawiam się, że i tak od dawna już tego gorzko żałuje i ostro główkuje jak się z tego wyplątać.

 

Ja Ja, Polak mały

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

19.08.2020 Woln Miasto Warszawa (Pamiętamy 1944)

 

„Ktoś” celowo prowadzi nas do wojny domowej, za każdym razem wynajdując tematy zastępcze.

Mydlenie nam oczu jest bardzo precyzyjnie przemyślane i nastawione na codzienne podgrzewanie atmosfery.

Jak zawsze, w oparciu o wszelkie zdobycze nauki badającej psychologię tłumu, bazuje się w takich przypadkach na najniższych instynktach, wykorzystując ludzką tępotę, podłość, nienawiść, niewiedzę i kompleksy.

W tej sytuacji zawsze będziemy przegrani, niezależnie od tego po której stronie barykady staniemy, bo sternikom tego całego bałaganu zależy właśnie na tym, abyśmy jak najaktywniej wzięli udział we wzajemnym opluwaniu się i tkwieniu w kretyńskim klinczu nienawiści i wzajemnej destrukcji.

To daje im również gwarancję, że w tym czasie można będzie spokojnie, za naszymi plecami, w ciszy i spokoju gabinetów, siedząc wygodnie, sącząc drinki i popalając markowe cygara, pozałatwiać wszystkie zaplanowane „biznesy”, dające nowej elicie niebotyczne pieniądze.

Pandemia okazała się tu dodatkowym darem niebios, bo w jej cieniu można zrobić niemal wszystko, bez obawy, że ktokolwiek dojdzie kiedykolwiek do jakiejkolwiek części prawdy.

A ciemny lud ma się tym razem zajmować walką na śmierć i życie o… rzeczy, które stanowią najbardziej intymne sfery życia człowieka i powinny pozostawać wewnętrzną i najbardziej prywatną sprawą każdego.

Obecny świat sfiksował już zupełnie i w dużej mierze zaczął toczyć się w „chmurze” zwariowanych mediów społecznościowych, w których nagle każdy, uznając że jest pępkiem świata, zaczyna epatować wszystkich dookoła wszelkimi, najbardziej nawet idiotycznymi przekazami na swój temat.

Wplątanie w to dyskusji o LGBT jest kolejnym majstersztykiem „animatorów i manipulatorów”, którym zależy na zajęciu czymś motłochu.

Jako człowiek uważam, że każdy ma prawo do decydowania o sobie, swojej seksualności i sposobie kreowania swojego świata intymnego, oczywiście w zakresie, w którym nie narusza tym intymności innych.

I ta intymność jest dla mnie kluczem i nieprzekraczalnym tabu.

W związku z tym wszystkie kwestie związane z tą sferą powinny pozostawać nietykalne i nie podlegające żadnym ocenom osób trzecich, które w ogóle nie powinny ich znać ani mieć do nich dostępu.

Demonstrowanie i bezwarunkowe, kategoryczne narzucanie innym swoich przekonań co do jedynie słusznej poprawności w tej sprawie – jest co najmniej żenujące, niewłaściwe i prostackie; podobnie zresztą jak obnoszenie się ze swoją apodyktyczną (rozumianą jako jedyną właściwą i akceptowalną) religijnością, własną oceną innych ras, nacji, czy sposobów żywienia.

W pewnym sensie zrozumiałe jest to, że prawie każdy uważa, że to właśnie on jest tym jedynym, wybranym i najlepszym (przynajmniej w jakiejś dziedzinie).

Z kolei ci, którzy nie mają o sobie takiego zdania bardzo często, prędzej czy później, popadają w głęboką, nieodwracalną depresję, która niejednokrotnie może prowadzić nawet do samobójstwa…

W związku z tym niezwykle ważna jest umiejętność spojrzenia na wszystko z odpowiednim dystansem, pozwalającym na znalezienie w sobie na tyle dużo pokory, aby uznać, że inni (widząc i oceniając wszystko ze swojej perspektywy) też mogą mieć podstawy do tego, by o sobie myśleć w sposób podobny do naszego toku rozumowania.

Nie ma tu większego znaczenia kto, jeśli w ogóle ktokolwiek, ma rację, ważne, by w tym wszystkim nie zawłaszczać przestrzeni innych ludzi.

Samouwielbienie, w racjonalnym zakresie, jest w pewnym sensie twórcze i może być pożądanym motorem rozwoju każdego z nas.

Należy jednak bardzo uważać i pamiętać o tym, że jeśli wynika ono wyłącznie z samozachwytu, w który popada się jedynie pod wpływem patrzenia w lustro w swoim pustym pokoju, to może się okazać, że ktoś stanie się tak wyalienowany, że za chwilę nawet i taka ciągła masturbacja nie wystarczy już do samospełnienia i znalezienia sensu życia.

Wszyscy ci, którzy z buciorami włażą w nasz świat i uznają, że najważniejsza jest dyskusja o ich i czyjejś innej seksualności… niech się – par excellence – pierdolą (w dowolnej, odpowiadającej im konfiguracji – ultra hetero, homo, niby hetero, niby homo, anty hetero, anty homo, panhetero, panhomo, pani hetero, pani homo itp. itd.).

Trzeba, by wszyscy wreszcie zrozumieli, że czyjakolwiek wolność w jakiejkolwiek kwestii, aby miała rację bytu, nie może naruszać żadnych praw i wolności innych.

W przeciwnym razie jest zwykłym, ohydnym gwałtem.

A na to nigdy nie może być zgody, niezależnie od płci, alter płci, niby płci, czy super płci, takiej czy innej religii ani wiary w swoją wyższość nad innymi.

Najwyższy czas, by się w końcu przebudzić i zacząć dostrzegać, że jesteśmy manipulowani po to, by nie przeszkadzać.

Czas skończyć wszelkie dyskusje o płci, gender, czy dobre jest homo, czy lepsze hetero i kto ma być kim; a kim, kiedy i jak może lub nie może się czuć.

Dajmy każdemu decydować o tym w zaciszu domowym, w relacji z osobami emocjonalnie z nim związanymi i tylko z nimi.

Natomiast odrębną sprawą jest zagubienie się poszczególnych ludzi w tak rozumianej wolności, bo z kolei codzienne zmienianie zdania na temat swoich preferencji i przynależności płciowej lub negacja płci jako takiej, trąci wcale nie małą schizofrenią i nie może obciążać nas wszystkich.

Będąc konsekwentnym w nie wnikaniu w niczyją seksualność, nie chcę i nie będę się ciągle zastanawiać kto dziś jest kim, jak długo i jak dalece.

Co więcej, nie zamierzam czuć się winny, bo nie nadążam za aktualną w danym dniu nomenklaturą aktualnego stanu psychicznego spotykanych ludzi (o ile i tego też sami nie zaczną podważać).

Może jednak należy dopuścić i prawnie usankcjonować jednorazową możliwość określenia siebie przez każdą osobę dorosłą (teoretycznie już emocjonalnie dojrzałą i całkowicie świadomą swojej seksualności), aby mogła, zgodnie z jej własną wolą i przekonaniem, czuć się komfortowo z sobą samą oraz by umożliwić jej życie w wybranej przez nią samą „skórze”.

Równocześnie schizofrenia seksualna osób niezdecydowanych i zmieniających zdanie na temat własnej seksualności powinna chyba być traktowana jako jednostka chorobowa, choć nawet nie będzie wiadomo kogo, na co i jak trzeba leczyć, gdyż nikt nie będzie potrafił określić jaki jest lub ma być pożądany i ostateczny stan psychiki pacjenta/tki/czegoś.

A przy okazji apel i prośba do wszystkich wojujących ze sobą – oddajcie nam w końcu tęczę, bo zawsze była jutrzenką pięknego, świeżego i jasnego dnia, pojawiającego się po groźnej burzy i deszczu. jako oznaka nadziei na lepszy czas.

Teraz nie mogę wyjść i się nią cieszyć, bo nie wiem, czy jakiś nawiedzony ultra hetero nie przywali mi z przodu lub czy jakiś inny chwilowy homo nie… „walnie” mnie od tyłu.

Tak czy inaczej w obu przypadkach mówimy o gwałcie i naruszaniu czyjejś (w tej sytuacji bardzo i to bardzo mojej) wolności i prawa do ochrony intymności, na co, jak już podkreślałem, nigdy, w żadnym przypadku nie może być zgody.

I skończmy raz na zawsze z wywlekaniem dyskusji o czyjejkolwiek seksualności na ulice, niezależnie od tego kto ma jakie przekonania i po której stronie barykady stoi.

To nie płeć decyduje o naszym człowieczeństwie, a tylko o to musi chodzić w tym wszystkim.

W przeciwnym razie wszyscy się pozabijamy, bo znaleźliśmy kolejny idiotyczny powód do takiej destrukcji, a nasze miejsce na ziemi zajmą wtedy chwilowo inteligentniejsze od nas małpy, a jeśli one też dadzą „ciała”, to w efekcie końcowym zrobią to jakieś tępe jednokomórkowce.

I cykl rozwoju świata zatoczy mocno zwichrowane koło.

Nie wiem, czy o taki efekt chodziło Stwórcy, kimkolwiek jest, ale będzie musiał zaczynać wszystko od nowa.

Zwłaszcza, że o ile rozumiem, to On (Ona, Ono – tu mamy chyba ograniczenia nazewnictwa i możliwości percepcji Wszechbytu) jest panseksualny, a na bazie swojej nadmiernej miłości do wszystkiego co tworzy, nie wiedzieć czemu, wpadł na szatański skądinąd pomysł stworzenia różniących się od siebie kobiety i mężczyzny.

Obawiam się, że i tak od dawna już tego gorzko żałuje i ostro główkuje jak się z tego wyplątać.





Ja Ja, Polak mały

Komentarze (0)
Dodaj komentarz»
© Wszelkie prawa zastrzeżone