Zapraszam do zapoznania się z moim
tomikiem poezji "Drżenia niedojrzałości"

Sprawdź

01 Lut
2021

Bohaterski były pseudo marszałek Karczewski

kategoria: Polityka
godzina: 14:52
Udostępnij:

01.02.2021 Wolne Miasto Warszawa

W obliczu szalejącej pandemii i bezradności suwerennej władzy w poradzeniu sobie z nieistniejącą, a raczej dawno pokonaną już przez nich, według zapewnień z kwietnia 2020, zarazą – niezłomny eks marszałek nawołuje do poświęcenia, wszystkiego co mają, wszystkich niezwiązanych z obozem dobrej zmiany.
W swojej bezczelności wynikającej z siedzenia przy korycie i czerpania niezależnie od światowej koniunktury stałych zysków z bycia częścią suwerennego układu – oczekuje, by wszyscy uczciwie pracujący i samodzielnie troszczący się o siebie i odpowiedzialni za zarabianie pieniędzy oraz utrzymanie swoich rodzin, przestali to robić, w imię większej wartości, jaką jest podporządkowanie się kretyńskim, bezmyślnym i niespójnym, a co najważniejsze bezprawnym zarządzeniom hegemona.
To, że nowe pseudo elity mają głęboko w odbycie narzucane maluczkim prawa, łamiąc je i nieustannie naginając tak, by im pasowało, to już jest „dobrze zmieniony" standard, którego już nawet nie próbują ukrywać.
Teraz ich przedstawiciel, poza groźbami kar za łamanie bezpodstawnych i nierefinansowanych przez Państwo restrykcji, wygłasza idiotyczne, teoretycznie pięknie brzmiące hasła o jego deklaracjach, że, cytuję: „Wolałbym zbankrutować, ale uratować czyjeś życie ludzkie".
Wypowiedź tego typu, w ustach kogoś, kto bezproblemowo bierze co miesiąc kasę od Państwa i nie ma żadnej obawy, że tej kasy nie dostanie, niezależnie od wszelkich potencjalnych kataklizmów, to już nie jest tylko chamstwo, cynizm i perfidia, ale także prostacka głupota obliczona na kontakt z równie bezmyślnymi, suwerennymi obywatelami.
Tylko, że pomimo iż w tym kraju wyborcza większość ma dość specyficzne poczucie prawa, sprawiedliwości, logiki i rozumienia świata, w tym skąd się biorą pieniądze; to ta część, dzięki której  całe to tekturowe Państewko jeszcze nie upadło, bo daje, a nie bierze – ma dokładnie przeciwne zdanie na temat moralności, wspólnoty narodowej, uczciwości i właściwie wszystkiego oraz przejawia kompletnie inny poziom wiedzy o świecie, oparty na stałym z nim bliskim i otwartym na niego kontakcie.
Pan Karczewski jest wielce bezpieczny w swoich teoriach, bo nawet on wie, że Państwo, niezależnie od tego jak on wraz z jego kumplami by go nie zadłużali – nie może upaść. Może jedynie, śladem mentalności nadal ubóstwianego tu przez wielu prawdziwie prawicowych lewaków Gierka, załatwić obywatelom „długie" długi, które przez następne sto lat będą zmuszeni spłacać wszyscy, którzy postanowią tu wytrwać i nie uciekać stąd.
Wypowiadanie takich bzdur w kierunku ludzi, którzy... go utrzymują i oddają w ramach wszelkich ściąganych z nich podatków lwią część swoich, ciężko wypracowanych dochodów – to zniewaga i kurewstwo.
Zwłaszcza, gdy on i jego klika, poza pozorami i dziwnymi opowieściami, nie robią nic, by im te podatki zawiesić, skoro nie mogą pracować, ani by zagwarantować im jakieś pieniądze na przeżycie.
Tym bardziej, że nie mówimy o ludziach, którzy w ramach swojej działalności zawodowej rozpylają celowo wirusa dookoła, bo nie chcieli się przekwalifikować na jakąś inną aktywność, a akurat ta daje im frajdę, rozwój zawodowy, pieniądze i samozadowolenie.
Poza tym, prowadzenie żadnej aktywności, oprócz tej wyżej wymienionej, nie jest bezpośrednim narażaniem nikogo na niebezpieczeństwo, zwłaszcza przy zachowaniu odpowiednich reżimów sanitarnych, a co najważniejsze, to każdy sam decyduje o tym co robi, jak się chroni i czy ocenia, że zrobienie czegoś lub korzystanie z usług danej firmy jest bezpieczne albo może go narazić na cokolwiek.
Takie decyzje i ryzyko podejmuje każdy, kto idzie do sklepu po chleb, masło i wodę, kupuje leki w aptece, czy idzie do śmietnika wyrzucić najdroższe na świecie, precyzyjnie i drobiazgowo posegregowane przez siebie śmieci.
Tylko że, żeby to robić musi mieć na to pieniądze.
Logicznym jest (ale tylko w logicznie zarządzanych krajach), że skoro się komuś zabrania pracy ze względu na dobro ogółu, to ten ogół, w rewanżu, refinansuje poniesione ewentualne straty.
Bo Państwo nie może tak sobie wydać dyspozycji: „Nie, bo nie i sp.......ć", chyba, że nie jest Państwem lub nazywa się Rosja.
Na tej zasadzie, opartej na wyrównaniu strat wymuszonych dla wyższych celów, dzielni polscy rolnicy dostają kasę za to, że ich pola leżą odłogiem i nic na nich nie sieją, ale jak widać to działa, gdyż na to, to pieniądze asygnuje znienawidzona, zdradziecka UE.
Nasza kochana, troskliwa, narodowa ojczyzna ma nas wszystkich (no, oczywiście prawie wszystkich) głęboko gdzieś.
Pan były już pseudo marszałek, ale jak widać ciągle jeszcze pseudo obywatel, sprawia wrażenie znakomitego kontynuatora dobrych narodowych tradycji tzw. „leśnych dziadków" z czasów II Wojny Światowej.
Przypomnę, że to ówcześni „zasłużeni" liderzy naszej władzy, których bezmyślne i bezsensowne decyzje (zwłaszcza militarne ale i te dotyczące rozwoju Polski i jej miejsca w świecie) doprowadziły do wszelkich klęsk i ponownego zniknięcia Polski z mapy świata, a którzy swój przydomek dzielnie zdobyli podczas ucieczki z porzucanego kraju, gdy w ramach „kamuflażu" przed samolotami wroga, trzymając gałęzie w dłoniach, udawali las.
To pewnie była Polska wersja Lasu Birnamskiego Szekspira tylko, że tamten był symbolem sprytu i skutecznej walki o przywrócenie porządku, gdyż walecznie „atakował" chciwego skrytobójcę i żądnego władzy Makbeta (to był jeden i ten sam facet), a w ich przypadku był żenującą ilustracją tchórzliwej ucieczki i pozostawienia narodu na pastwę ówczesnej pandemii i śmiertelnych wirusów tj. hitlerowskich Niemiec i bolszewickiej Rosji, które w zależności od części naszej ojczyzny podzieliły ją odpowiednio pomiędzy siebie.
Nasi bohaterscy decydenci, już po kolejnej sprytnej ucieczce z Francji do Anglii, siedząc w Londynie i popijając „herbatkę" na jakiejś arcy ważnej naradzie, dotyczącej planów odzyskania utraconej przez nich niepodległości, potrafili wygłosić (ustami jednego z nich, ale idealnie pasujące do nich wszystkich) zdanie, które brzmiało mniej więcej tak: „Ja to byłbym gotów oddać życie za ojczyznę... ale mi zdrowie nie pozwala".
Konkluzją tej przydługiej może nieco przypowieści jest konstatacja, że obecnie rządzą i kierują tym krajem ludzie o podobnej mentalności i obawiam się, że ich zapatrzenie w tradycję i kultywowanie pamięci o wielbionych przez siebie poprzednikach... doprowadzą nas w to samo miejsce, co tamci.
A Pan pseudo senator stwierdzi kiedyś, że był gotów zbankrutować dla sprawy, ale nie mógł, bo mu ciągle płacili więcej i więcej.
I nie zająknie się ani słowem, że to dostawał z pieniędzy naszych i naszych prawnuków.
Osobiście zaczynam życzyć Panu Karczewskiemu, żeby zbankrutował z siedem razy, a może dzięki temu uratuje przynajmniej siedem istnień, bo jak na razie bezmyślna (lub co gorsza rozmyślna) działalność ekipy, którą tworzy, zabiła już kilkadziesiąt tysięcy Polaków.

Ja Ja, Polak mały

 

Komentarze (0)
Dodaj komentarz»
© Wszelkie prawa zastrzeżone